19 października 2010

Kroniki Jakuba Wędrowycza - Andrzej Pilipiuk



Opis z okładki:
Poszukiwany: Jakub Wędrowycz
Urodzony: ok. 1900 roku, gdzie – brak danych
Wykształcenie: najwyżej trzy klasy szkoły gminnej jeszcze za cara
Zamieszkały: Stary Majdan, gm. Wojsławice
Zawód: pasożyt społeczny
Każdego, kto zna miejsce jego pobytu wzywa się do zawiadomienia organów.

Moja recenzja:
Jak sama nazwa wskazuje akcja toczy się wokół niejakiego Jakuba Wędrowycza. Jest to bardzo specyficzna postać, która tak naprawdę nadaje charakter książce Andrzeja Pilipiuka. W zbiorze opowiadań dużą rolę odgrywają też koledzy Wędrowycza, którzy tak samo jak on są weteranami wojennymi. Ponieważ czas narodzin Jakuba przypada na 1990 rok, czyli początek XX wieku, w jego życiu dane mu było zmierzyć się z polską rzeczywistością PRL-u, a także sytuacją międzywojenną oraz odbudową państwa po obu wojnach.
Wojsławice, czyli główne miejsce akcji, są jednak wsią zapomnianą przez świat, gdzie cywilizacja miejska jeszcze nie dotarła. Nawet ksiądz, który przybył do parafii, został tam wysłany na skazanie.
Wracając do samej postaci Wędrowycza, poza śladami odciśniętymi na jego osobowości przez wojnę, czyli mową nieco wschodnią, pałaniem nienawiścią do Niemców, Jakub jest przede wszystkim zagorzałym zwolennikiem alkoholu w każdej postaci. W piwnicy, jak niemal każdy mieszkaniec Wojsławic, pędzi bimber oraz często udaje się do gospody, aby popić sobie w towarzystwie najlepszych przyjaciół.
Jakub, mimo nieco podeszłego wieku nadal wykonuje swój nieformalny zawód egzorcysty amatora i choć mało kto oficjalnie wierzy w jego zasługi, to nawet kościół korzysta z jego pomocy nie mogąc sobie poradzić z siłami zła.
Klimat, w jakim została napisana ta książka jest bardzo oryginalny. Jej pomysł jest świeży, nie powtarzają się motywy z innych fantastycznych książek. "Kroniki Jakuba Wędrowycza" są dowodem na to że współczesna, a w szczególności polska fantastyka, może być naprawdę wyśmienitym gatunkiem literackim, pod warunkiem, że podejdzie się do pracy nad powieścią w tak odpowiedzialny sposób, jak wykonał to Andrzej Pilipiuk. Przy tworzeniu zachował on jednak także lekkość pióra, a język, w którym książka jest napisana, jest na tyle prosty, aby dotrzeć do każdego.

Komu polecam?
Polecam wszystkim, którzy lubią dobry humor. Ta książka pozwala odkryć prawdziwą stronę polskiej fantastyki. Moja ocena to 8/10.

3 października 2010

Misja SZCZENIAK. Pozdrowienia z Bagdadu - ppłk Jay Kopelmann, Melinda Roth


Opis z okładki:
Misja SZCZENIAK to poruszająca opowieść ukazująca zmagania żołnierzy piechoty morskiej USA w Iraku. To autentyczna historia pisana przez uczestników tych wydarzeń, w której na tle przerażających walk z rebeliantami pojawia się wątek zupełnie z innego świata. Wśród okrucieństwa i przemocy nagle niezwykle ważna staje się batalia o ocalenie małej istoty - znalezionego w gruzach szczeniaka. Wielkie zaangażowanie żołnierzy i działanie wbrew wojskowym przepisom świadczą o ludzkiej wrażliwości autora w jego towarzyszy. Książka ta jest świadectwem, że nawet w najcięższych sytuacjach człowiek pozostaje człowiekiem i że najdrobniejszy akcent z innego świata może dać siłę i wiarę w przetrwanie. Szczeniak o imieniu Lava podarował je żołnierzom.

Moja recenzja:
Książkę tą przeczytałam do tej pory dwa razy. I mogę powiedzieć, że spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Owszem, historia jest bardzo wzruszająca. Ale uważam że na genialnym pomyśle trochę to przystanęło. Rozumiem, że dla żołnierza, który żyjąc w ciężkich warunkach w Iraku, napisanie książki jest nie lada wyzwaniem, ale miejscami książka była trochę nużąca.
Wydarzenia są napisane w formie listu do Melindy Roth, jednak zwroty do niej są tak rzadkie, że opowieść w zasadzie przyjmuje postać pamiętnika. Opisane wydarzenia dotyczą nie tylko losów ukrywanego szczeniaka o imieniu Lava, ale przedstawiają też realia świata wojny. Kto potrafił by tak dobrze przedstawić ten "inny świat" tak realnie, jak zrobił to pułkownik będący tam na służbie? Przejmujące opisy nalotów, ataków oraz bitew, wzruszające obrazy, które pozostają na długie chwile w umyśle pokazują jak bardzo nie doceniamy tego co daje nam życie.
Miłość jaką szczeniak obdarował żołnierzy rzuca nowe światło na to, jak wielką rolę w życiu człowieka pełnić może czworonożny przyjaciel. To on uczy nas radości i daje nam przyjaźń. Uczy wiary i odpowiedzialności. Przykład Lavy pokazuje, że nie należy myśleć wyłącznie o sobie, ale myśleć także o innych. Daje do zrozumienia, że każdy zasługuje na szansę.
Książka uczy życia oraz pokazuje że nie wszystko należy oceniać po pozorach.
Osobiście kupiłam tą książkę ze względu na moje zainteresowanie psami. Ogólnie podobała mi się, ale nie ujęła mnie tak jak przykładowo "Marley i ja". Moim zdaniem opisy starań o transport Lavy z Iraku (rozumiem tu wszelkiego rodzaju wizyty w urzędach, maile, telefony i starania o załatwianie paszportu dla psa - mnóstwo tego było...) można by zastąpić opisami spędzania czasu z psem, jego zachowań i opieki nad nim. Wtedy książka byłaby zdecydowanie ciekawsza. Ale powtarzam, że ogólnie jest dobra.
I na koniec dodam, że z opisów Lava wydaje się być naprawdę sympatycznym psiakiem:-)

Komu polecam?
Polecam głównie pasjonatom zwierząt (w kontekście fabularnym) a także ludziom interesującym się wojną. Kategoria wiekowa tutaj nie gra roli :)