31 grudnia 2010

Echo Park - Michael Connelly + NEW YEAR

Wszyscy ludzie popełniają błędy. Czasem świadomie, a czasem nie. Wielu błędów nie da się już naprawić. Choćbyśmy stawali na głowie, czasu nie cofniemy. Kiedy odkryjemy, że przez nasze niedopatrzenie zginęło wielu niewinnych ludzi, pomyśleć możemy, że nie ma dla nas ratunku, że teraz my powinniśmy ponieść konsekwencje swego czynu.

W takiej sytuacji postawiony został Harry Bosch, bohater "Echo Parku". Dowiaduje się, że 13 lat wcześniej popełnił olbrzymi błąd w śledztwie dotyczącym tajemniczego zniknięcia Marii Gesto. Jej ślad nagle się urwał, nigdy nie odnaleziono jej ciała, nigdy nie dorwano sprawcy.

Zatrzymany na terenie Echo Parku mężczyzna Raynard Waits, w którego samochodzie znaleziono poćwiartowane zwłoki dwóch młodych kobiet, postanawia pójść na układ z prokuratorem, przyznać się do 9 zbrodni w zamian za co darowana mu będzie kara śmierci - całe życie spędzi w więzieniu.

Wkrótce sam Bosch odkrywa, że przed trzynastu laty wraz ze swoim wspólnikiem przeoczyli ważny ślad, nie sprawdzili danych człowieka, który telefonował na komisariat z informacją, że widział Marie Gesto na terenie Echo Parku.

Michael Connelly, jako dziennikarz kryminalny nie raz przyglądał się pracy policjantów. Dzięki temu wyraźnie i dokładnie opisuje pracę śledczego z wydziału zabójstw. Jaki w wielu innych kryminałach i powieściach sensacyjnych, taki i w "Echo Parku" poza głównym wątkiem oskarżonego, śledztwa i poszukiwań natrafiamy na głęboką analizę prywatnego życia głównego bohatera. Connelly pokazuje, jak praca w policji wpływa na psychikę funkcjonariuszy. Harry Bosch nie może pogodzić się z tym, że niektórych spraw nie udaje się rozwiązać, czuje się w takich przypadkach pokonany. Wie, że tym samym mimowolnie wciąż daje rodzinom ofiar nadzieję na ich odnalezienie, nadzieję na zatrzymanie przestępców.

Harry non stop obcuje ze złem. Dostrzega je i stara się je zwalczać. W momencie, kiedy staje sam na sam z mordercą, zauważa, że zło zaczyna wpływać także na niego. Nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami. Jest to skrzywienie psychiki wynikające z nieustannego przebywania wśród rodzin ofiar, policjantów, morderców. Wśród pustych, szklanych, wypranych z emocji spojrzeń, nieruchomych ciał, wśród zakurzonych akt krok po kroku opisujących przebieg wydarzeń, wśród sprawców i świadków uczestniczących w lokalnych wizjach.

Tym, co spowodowało, że sięgnęłam po "Echo Park" był przede wszystkim tytuł. Echo Park... brzmi bardzo tajemniczo. (Początkowo nie skojarzyłam, że chodzi o nazwę dzielnicy Los Angeles ;D) Podchodząc bliżej przyjrzałam się okładce. Spowite mgłą alejki parku, w oddali między drzewami przebija się światło, na jednej z gałęzi widzimy pustą huśtawkę, wręcz dostrzegamy jak porusza nią wiatr... Myśląc o "Echo Parku" jako o przeczytanej już książce nasuwa mi się, jak zresztą nierzadko, pewna myśl: "A wszystko to za sprawą okładki...". Mam nadzieję, że każdy kto dostrzeże zewnętrzne piękno tej książki, będzie chciał zajrzeć do jej wnętrza, ponieważ już za pierwszą stroną czeka także spowita mgłą tajemnic i intryg ciekawa lektura, na którą zdecydowanie warto poświęcić kilka chwil...


"Echo Park" na LubimyCzytać.pl





♪ ♪ ♫ ♪ ♪ ♫
... AND A HAPPY NEW YEAR ! ! !
♪ ♪ ♫ ♪ ♪ ♫

27 grudnia 2010

Prędkość - Dean Koontz

Często stajemy przed różnymi wyborami. Musimy podjąć decyzje, których nikt za nas nie podejmie. Czasem chodzi o błahostkę, czasem o sprawę poważniejszą, ale kiedy w grę wchodzi ludzkie życie, a to Ty musisz zadecydować kogo z wybranych osób chronić przed śmiercią, skazując na nią tym samym drugą osobę, sytuacja wymyka się spod kontroli.

Nieodparta pokusa sięgnięcia po kolejną książkę Deana Koontza sprawiła, że znów odkładając kilka niezmiernie intrygujących pozycji, wybrałam właśnie "Prędkość".

Billy'ego poznajemy w wieku trzydziestu kilku lat. Prowadzi spokojne życie barmana. Nie wiemy nic o jego przeszłości. Wkrótce dowiadujemy się, że jego ukochana Barbara od dłuższego czasu leży w śpiączce w szpitalu. Jego rodzice nie żyją od lat. Billy wiedzie samotne życie, nie ma zbyt wielu znajomych, mieszka sam na uboczu miasteczka. Dawniej bohater pisał nowele i powieści, jednak z czasem, kiedy Barbara zapadła w śpiączkę, Billy stracił inspirację. Jego życie zaczęło gasnąć.

Pewnego dnia, bohater za wycieraczką samochodu znajduje kartkę:

"Jeśli nie przekażesz tego listu policji i ich w to nie zaangażujesz, zabiję uroczą blond nauczycielkę gdzieś w okręgu Napa. Jeśli przekażesz ten list policji, zabiję zamiast tego starszą panią zaangażowaną w działalność charytatywną. Masz sześć godzin na podjęcie decyzji. Wybór należy do ciebie."

Od tego listu wszystko się zaczyna. Wszystko, czyli szalony wyścig z czasem, ucieczka przed mordercą, próba ochrony kolejnych ofiar. Kiedy Billy spostrzega, że zabójca próbuje wrobić go w popełnione przestępstwa, jest już za późno, aby informować policję. Teraz musi on jeszcze maskować swoje własne, acz pozostawione przez mordercę ślady.

Poza swobodnością, płynną akcją i niezwykle realistycznymi dialogami, kolejnym fenomenem Deana Koontza jest nieprzewidywalność jego powieści. Czytając wiele kryminałów możemy podejrzewać kim tak naprawdę jest przestępca, domyślamy się przyszłych wydarzeń... W powieściach Koontza takie myśl nawet nie przychodzą do głowy. Po prostu żyjemy tym, co czytamy. "Prędkość" niejednokrotnie zaskakuje. Ciągle trafiamy na jakieś niespodzianki, które nie sposób było przewidzieć. Całą prawdę odkrywamy na kartach książki.

Koontz poprzez tę właśnie powieść pokazuje nam, że nie należy ciągle żyć przeszłością. Owszem, trzeba o niej pamiętać, ale także zacząć żyć chwilą. Dostrzegamy także, że siłę na nowe życie może dać nam inny człowiek, wiara w niego. Gdyby nie obecność Barbary w życiu Billy'ego, dawno popadłby on w ruinę. Człowiek często nie zdaje sobie sprawy, że to wiara w innych ludzi może być podstawą ich własnego życia. To właśnie ukochana daje Billy'emu siłę, chęć życia i walki. Dzięki niej zmienia się on w lepszego człowieka, zyskuje przyjaciół i zaczyna budować swoje nowe szczęśliwe życie.

Wszystkim miłośnikom kryminałów polecam. Oczywiście fanom Deana Koontza również. Zaś tym, którzy do jego utworów nie są jeszcze przekonani z czystym sumieniem powiem, że mogą swoją znajomość z powieściami tego pisarza rozpocząć właśnie od "Prędkości". Nie zawiedziecie się!



23 grudnia 2010

Radosnych Świąt...

Chciałam się ze składaniem życzeń wstrzymać do jutra - do Wigilii, ale kiedy przeglądając Wasze blogi natrafiłam na tyle miłych życzeń, stwierdziłam, że ja także muszę się z Wami podzielić moimi.
Dlatego już teraz składam wam najserdeczniejsze życzenia:


Radosnych, ciepłych Świąt, miłej atmosfery przy wigilijnym stole,
a pod choinką wielu prezentów.
Aby w Nowym Roku na Waszych twarzach nieustannie gościł uśmiech,
a Waszym sercom towarzyszyły same pozytywne emocje.
A jako społeczności książkowo-blogowej życzę również,
aby książki były z Wami!
Natomiast sobie życzę wielu wzruszeń przy czytaniu Waszych recenzji, których mam nadzieję, że nie będzie mniej niż w tym roku!

 

20 grudnia 2010

Ludzka przystań - John Ajvide Lindqvist

Przyciągająca oko okładka, od której bije magia... Tajemniczy opis na odwrocie, mówiący o ojcu szukającym zaginionej córeczki...

Ale nie, to nie było zwykłe zaginięcie. Sześcioletnia Maja po prostu zniknęła. Spuszczona z oczu na kilka sekund na wielkiej tafli lodu. Po chwili już jej nie było. Przestrzeń zbyt ogromna, aby mogła odejść, schować się. Żadnej przerębli w zasięgu wzroku, do której dziewczynka mogłaby wpaść. Jak to się stało, że ślady Mai nagle się urywają? Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć.

Wydanej przez wydawnictwo Amber "Ludzkiej Przystani" pióra Johna Ajvide Lindqvista, autora niezwykłych horrorów psychologicznych, których część doczekała się już adaptacji filmowych, stawiałam dość wysokie wymagania. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że książka ta mnie nie zawiodła.

Akcja powieści rozgrywa się wśród malowniczych krajobrazów skandynawskich fiordów i szkierów. Wyspę Domarö ze wszech stron otacza morze. Morze - istota martwa, ale świadoma. Świadoma tego, co się dzieje dokoła. Morze pamięta o pakcie, który przed wiekami zawarli z nim rybacy. Co roku składali w ofierze jednego człowieka, w zamian za co oczekiwali ogromnych połowów ryb. Tragiczne reguły paktu wkrótce przestały być przestrzegane. Po latach morze znów przypomniało sobie o złożonej mu obietnicy. Mieszkańcy wyspy zaczęli łączyć tajemnicze zniknięcia z wydarzeniami z przed lat.

"Ludzka Przystań" jako powieść psychologiczna, pokazuje dwa różne przykłady zachowania się rodziców po utracie dziecka. Matka Mai wyjechała jak najdalej od swego domu, aby w innym otoczeniu zapomnieć o tym koszmarnym wydarzeniu i rozpocząć nowe życie. Na miejscu zostawiła Andersa, ojca dziewczynki, który chciał córeczkę odnaleźć. Nie radząc sobie z problemami zatapiał je w kolejnych butelkach alkoholu. Z czasem jednak, kiedy dostrzegł, że nie jest to sposób na rozwiązanie kłopotów, podjął walkę. Walkę o życie swoje i o życie swojej córki. Nie tracił wiary w to, że Maję uratuje. Pragnął szukać jej tak długo, aż uda mu się tego dokonać.

Niepotrzebną w całej książce postacią wydaje mi się Spiritus. Żywiący się śliną robak odgrywa rolę pośrednika między człowiekiem a wodą w szerokim tego słowa znaczeniu. Według mnie jest to nieco nierealne i odrobinę naciągane. Spiritus jednak dość rzadko pojawia się w treści, a jego wątek jest nieszkodliwy. Postać ta moim zdaniem jest trochę zbyteczna, chociaż z drugiej strony jej fikcyjność nadaje książce bardziej fantastycznego charakteru.

Książka niesie pewne przesłanie. Udowadnia, że nie należy się poddawać na samym początku, albo przy pierwszym niepowodzeniu. Pokazuje, że wszystko można zmienić, wystarczy tego chcieć i wykonać jakiś krok, aby to zrealizować.

"Ludzka Przystań" kierowana jest do ludzi dojrzałych. Takich, którzy jej przesłanie zrozumieją. Młodszym może wydawać się trudna, ciężka. Kiedy jednak dostrzeżemy to, co autor chce nam przekazać, książka okazuje się bardzo interesującą lekturą. W jej treści człowiek każdego pokolenia będzie potrafił się odnaleźć.

Z czystym sumieniem polecam wszystkim, którzy lubią tego typu literaturę. Dla tych, którzy na co dzień czytają książki o innej tematyce "Ludzka Przystań" będzie z pewnością miłą odmianą.


8 grudnia 2010

1000 :)


Równo 1000 wyświetleń!:D
Och, musiałam to napisać. Ale trafiłam:)
Cóż, jak na chwilę obecną nie mam zbyt wiele do dodania, poza tym, że przyszła do mnie, ze śliczną kartką i zakładkami, książka "Wielkie Sekretne Widowisko" od Patsy:* Dziękuję bardzo:)
Nie mogłam się zdecydować, które zdjęcie dodać. Bo nie chciałam urazić ani Misia, ani Kwiatka ;P

Hm... cieszę się, że odwiedzacie mojego bloga... ;)
Teraz za kolejny stopień wyznaczam sobie 5000 wyświetleń, mam nadzieję, że pomożecie mi go szybko osiągnąć :)
Komentarzy też już jest sporo, dzięki Wam ;*


A teraz, na koniec tej "krótkiej notki na szybko" chcę Was zapytać, co sądzicie o nowym wyglądzie bloga?
Lepiej? Gorzej? Coś zmienić?
Pytam Was, bo sama nie chcę oceniać. Chcę wiedzieć, jak Wy go odbieracie :) Zależy mi na szczerych odpowiedziach :))

Pozdrawiam gorąco :)
Madeleine


6 grudnia 2010

Mój pierwszy stosik! :D + Niezwykle przyjemny Mikołaj.

Witajcie mikołajowo!

Mam nadzieję, że wszyscy byliście bardzo grzeczni i Święty Mikołaj zagościł w domu każdego z Was!
U mnie także był.
Zaskoczył mnie ogromnie niezwykle miłym prezentem!
Może trochę przybliżę sytuację:
Otóż nigdy nie ukrywałam, że uwielbiam dostawać prezenty. Uważałam, że to szlachetne, jeśli ludzie mówią, że wolą dawać niż dostawać, ale pod warunkiem, że było to szczerze powiedziane. Dlatego ja się z tym tak nie ogłaszałam ;P
Dziś natomiast niezwykle się zdziwiłam, kiedy odkryłam, że największym prezentem jakim zostałam obdarowana była szczera i prawdziwa radość mojej Koleżanki, którą miałam okazję obdarować na klasowych mikołajkach.
Kinga, którą serdecznie pozdrawiam, dostała ode mnie książkę pt."Ludzka Przystań". Będąc w księgarni i wiedząc, że lubi ona horrory, przypadkiem natrafiłam na tę książkę. Od razu stwierdziłam, że może jej się spodoba. Dlatego ją wzięłam.
Dzisiaj Kinia powiedziała mi, że bardzo tą książkę chciała przeczytać.
Kiedy dowiedziała się, że ten prezent był ode mnie, a ja ujrzałam łzy wzruszenia w Jej oczach, naprawdę poczułam się bardzo przyjemnie. Dawno nie udało mi się zrobić komuś takiej przyjemności. Myślę, że ten prezent był niespodzianką zarówno na Niej, jak i dla mnie.
Po skończonych lekcjach znów udałam się do księgarni i sama nabyłam mikołajkowo tę książkę;)


A teraz zapraszam na największe wydarzenie w dotychczasowych dziejach mojego bloga:
Pierwszy stosik!
xD

Kilka foteczek na początek:



Oczywiście bez Aleczka się nie obyło:)

Poczynając od góry:

1. Książka, która odegrała dziś naprawdę wielką rolę:
"Ludzka Przystań" - John Ajvide Lindqvist - Moja własna, już się nie mogę doczekać, kiedy się za nią wezmę;)

"Tatusiu, co tam jest? Tam, na lodzie?"
Słoneczny zimowy dzień. Anders i jego sześcioletnia córeczka Maja podziwiają ze szczytu latarni morskiej idylliczny krajobraz. Wszędzie dokoła rozciąga się tylko śnieg i Anders nie dostrzega tego, co pokazuje mu Maja. Dziewczynka schodzi, żeby przyjrzeć się z bliska temu, co widzi i... znika.
Nikt nie potrafi zrozumieć, co się stało. I nikt nie potrafi wyjaśnić jak to możliwe, że ślady dziecka na śniegu nagle się urywają. Zrozpaczony ojciec postanawia odnaleźć córeczkę - choćby w piekle...



2. "Piąty Anioł" - Bartosz Grykowski - z biblioteki. Mam nadzieję, że to kolejny dowód na to, że polska fantastyka wcale nie jest zła.

3. "Prędkość" - Dean Koontz - również z biblioteki. Oczywiście bez Koontza by się nie obyło ;P

4. "Tajemnica Fabritiusa" - Arkadiusz Niemirski - od Adziochy. Dziękuję :* Już zaczęłam czytać, więc niedługo recenzja.

5. Czysto teoretycznie jest to książka pt. "Wielkie Sekretne Widowisko" od Patsy, ale jako że obiecałam sobie dwie rzeczy:
1. że stosik pojawi się w poniedziałek
2. że zagości na nim minimum 5 książek,
a książka od Patsy jeszcze nie doszła, to została zastąpiona "Drugim życiem Bree Tanner". Przeczytam jeszcze raz, bo jest to najlepsza książka z całej sagi. I szybko się ją czyta, więc nie zrobi mi reorganizacji w harmonogramie;)

_____

Dziękuję wszystkim za wszystko:*
Dziękuję też tym, którzy wiedzą o co chodzi:*
Dziękuję tym, którzy nie wiedzą, a chciałabym, żeby wiedzieli:*

I dziękuję Lenie173 i Jej Ekipie za to, że docenili moją twórczość i postanowili nagrodzić mnie książką Harlana Cobena. Dzięki Wam w końcu zabiorę się za jego twórczość;D
Wyimaginowana książka "Aż śmierć nas rozłączy" ląduje na szczycie stosika :P

Pozdrawiam:)
Madeleine

2 grudnia 2010

Twarz - Dean Koontz + Aleczek


Po przeczytaniu „Przepowiedni” nie mogłam odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po kolejną książkę Deana Koontza. Tym razem była to, wydana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka, „Twarz”. Tak jak poprzednio – nie rozczarowałam się.

Książka ta jest thrillerem. Zawiera elementy fantastyczne, które stwarzają niekiedy nastrój horroru. Częste zmiany akcji, wątków, budują napięcie. Bo co najbardziej uwielbiamy w thrillerach? To, że w momencie, kiedy napięcie rośnie i powoli sięga zenitu, a my czekamy na jakieś ważne wydarzenie, nagle kończy się rozdział i przechodzimy do innego wątku ;)

Podczas lektury mamy okazję przyjrzeć się życiu wielkiego gwiazdora filmowego Channinga Manheima, znanego również jako Twarz. Zaangażowany w charakterze szefa ochrony były śledczy Ethan Truman ma za zadanie rozwiązać zagadkę czarnych pudełek z nietypową zawartością, które od pewnego czasu dostarczane są przez tajemniczego dostawcę do domu Manheima. Kilka dni przed wigilią Bożego Narodzenia do ogromnego pałacu gwiazdora trafia ostatnia przesyłka – jabłko, w którego środku tkwi oko. Dopiero do tego podarunku dołączona zostaje wiadomość. Jednak jej treść jest równie zagadkowa, jak na pierwszy rzut oka nie związane ze sobą prezenty.

Wbrew pozorom, w powieści głównej roli nie odgrywa sam Manheim. Pojawia się on niewiele razy. Akcja zaś toczy się wokół Ethana, jego przeszłości, a także wokół dziesięcioletniego Frica, syna wielkiego aktora.

Fric, jako dziecko dwóch sław światowych, żyje w pełnym luksusie. Ma własny apartament, służba spełnia wszystkie jego zachcianki. Jednak Fric nie chce takiego życia. Nie posiada przyjaciela, któremu mógłby się wyżalić, z którym mógłby porozmawiać… Jego ojciec wciąż wyjeżdża, a w gazetach czyta, jak jego matka, tak naprawdę nieobecna w jego życiu, opowiada o tym, jak opiekuje się swoim synem. Dopiero w momencie, kiedy chłopiec poznaje Ethana, zaczyna odkrywać, kto to jest prawdziwy przyjaciel. Koontz w swojej powieści pokazuje czytelnikom, że życie w luksusie nie zawsze jest tak komfortowe, jakim się wydaje. Ukazuje sylwetkę dziecka, które wyjątkowo dojrzałe jak na swój wiek, pomimo takich wygód jak służba, wielu opiekunów, tak naprawdę musi troszczyć się samo o siebie. Myślę, że daje do zrozumienia, jak mało czasem ludzie wiedzą o własnych dzieciach oraz, że sami są temu winni, gdyż nie potrafią się nimi odpowiednio zaopiekować.

Historia Ethana wzbudza w czytelniku empatię. Dowiadujemy się, że kilka lat wcześniej zmarła jego ukochana, a przyjaciel Dunny od wielu lat jest w śpiączce. Na kartach książki Dunny umiera, ale w rzeczywistości wciąż jest obecny w życiu Ethana w nieco pozaziemskiej postaci.

Podsumowując, książka jest naprawdę godna polecenia, gdyż pokazuje życie z innej perspektywy niż ta, z którą mamy styczność na co dzień. W lekturze spotkamy się też z nietypowym, ponadczasowym ujęciem śmierci. Każdy człowiek ma swojego pozaziemskiego opiekuna, o którym często nie wie. Czy jednak warto poznać prawdę ryzykując tym samym swoje życie i życie najbliższych?



_____________
Pozostaje nam ostatni miesiąc w tym roku. Wraz z nim pojawił się śnieg. Nieustanny paraliż ulic w centrum miasta utrudnia dojazdy i zabiera mnóstwo czasu. Gdyby była jeszcze ładna pogoda, można by spożytkować czas na oddawanie się tej magicznej przyjemności, jaką jest czytanie książki. Ale jak czytać książkę, kiedy w nawet najcieplejszych rękawiczkach mróz odbiera władanie w rękach?

Już niedługo pierwszy stosik. Tylko trzeba go ułożyć, zrobić zdjęcie, przesłać... masa roboty... ;P 
Ale będzie. Na pewno!

I specjalne pozdrowienia od Aleczka!
Jego minka na tym zdjęciu cudownie oddaje mój nastrój w ciepłym domku, w ciepłym ubranku, z ciepłą herbatką w kubeczku, ciepłym pieskiem u boku i ciepłą... chociaż nie: ciekawą książeczką w ręce.


18 listopada 2010

Przepowiednia - Dean Koontz

"Przepowiednia" była dla mnie bardzo przyjemnym powitaniem z twórczością Deana Koontza, autora niezliczonych thrillerów, horrorów i kryminałów.
Powitaniem - dlatego, że nie została ona jedyną przeczytaną przeze mnie książką tego genialnego pisarza.
Natomiast dlaczego przyjemnym? Tutaj wiele trzeba wymienić...

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na niebanalną fabułę. Treść utworu mówi nam o mężczyźnie, któremu w chwili narodzin, umierający dziadek (prócz wady stóp, dokładnej miary i wagi etc.) wyznaczył pięć ważnych dat. Pięć dat najstraszniejszych dni jego życia. Wraz z momentem narodzin Jimmy'ego dziadek umiera. Koontz przedstawia nam koleje życia mężczyzny ze szczególnym uwzględnieniem tych właśnie koszmarnych dni.

Zakończenie powieści nawiązuje to jej początku, ale więcej szczegółów znajdziecie tylko w lekturze ;)

To co w występuje w utworach Deana Koontza, a rzadko pojawia się w książkach innych pisarzy to niezwykle swobodne podejście do pisania w obszernym tego słowa znaczeniu. Język książki jest zwyczajny (co nie oznacza tutaj - potoczny). Autor doskonale rozplanował fabułę w czasie. Pomimo iż opisane są tylko konkretne momenty z życia bohatera ich akcja płynie takim tempem, że wystarczy przeczytać jedną stronę nowego rozdziału, a już się jest wbitym w ten niezwykle regularny rytm. Wszystkiego jest tyle, ile należy. Nie za mało i nie za dużo.

Rozmowy między bohaterami są też bardzo neutralne. I to także jest ogromną zaletą twórczości Koontza. Czytelnik czuje się, jakby uczestniczył w toczących się na kartkach książki dialogach.

"Przepowiednia" to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam. Wyzwala ona różne emocje, pozwala na przeniesienie się w miejsce i czas akcji oraz przeżywanie wydarzeń tak, jakby było się ich uczestnikiem. Książka cały czas trzyma w napięciu, występują zwroty akcji, ale wszystko jest przedstawione w bardzo zrozumiały sposób - zero zagmatwania.

Autor, za pomocą postaci głównego bohatera, Jimmy'ego, przedstawia nam życie w ciągłym strachu. Dzięki tej lekturze zauważamy, że niebezpieczeństwo może czyhać z każdej, nawet najmniej spodziewanej strony. Koontz udowadnia, że nic nie jest do przewidzenia, a pewne rzeczy po prostu muszą się wydarzyć, bez względu na to, jakie podejmiemy kroki, aby zniwelować zagrożenie.

Podsumowując, mogę jedynie ogromnie, szczerze i z całego serca podziękować panu Deanowi za to, co robi dla literatury świata. Za dawanie tylu przyjemności przy czytaniu Pańskich dzieł, za możliwość uczestniczenia w nich, za lekkość pióra, za wzbudzanie tylu emocji przy lekturze, za niezwykłość, oryginalność i niepowtarzalność, niezmiernie DZIĘKUJĘ!!!

Myślę, że w tych podziękowaniach zawiera się to wszystko, co chciałabym wam właśnie przekazać :-)

_____________


Jeszcze chcę WAM serdecznie podziękować za to, że czytacie mojego bloga i tak chętnie komentujecie. Dziękuję za pomoc w jego rozwoju. I wiedzcie, że was wszystkich naprawdę bardzo lubię :-)



.

13 listopada 2010

Biała wieża - Ola Bocheńska




Opis z okładki:
Młoda lekarka, Marina Błajet, choć świetnie radzi sobie z ratowaniem życia innych ludzi, nie bardzo wie, co zrobić ze swoim własnym. Wszystko się jednak zmienia, gdy spotyka malarza Vitto Morgensena, który twierdzi, że odwiedzała go w snach, nim spotkali się na jawie. Sprawa wydaje się przesądzona, bohaterowie skazani na romantyczne uczucie, ale stara prawda, że nic nie jest takie, jakim się wydaje, sprawdza się i w tej historii. Czy szalona miłość to w ogóle miłość? Kto kłamie i czy może lepiej nie wiedzieć, skoro nie zawsze można ufać temu, co widzą nasze własne oczy? Pełna humoru i autoironii opowieść o niezwykłym uczuciu dwojga ludzi, którzy muszą uwierzyć, że duchy, by podróżować, nie potrzebują tanich linii lotniczych, a wymiar umownie zwany rzeczywistym i świat snu są sobie bliższe, niż nam się wydaje.


Moja recenzja:

A więc dzisiejsza recenzja będzie raczej krótka, bo szczerze przyznaję, że nie ma co za wiele pisać o "Białej wieży".
Kiedy w zeszłym tygodniu udałam się do biblioteki na łowy, wypożyczyłam kilka sensacji, kryminałów... i myślałam jeszcze o jakiejś lekkiej, przyjemnej książce. Chodziłam po tej bibliotece i chodziłam, aż natrafiłam na tę właśnie pozycję. Z opisu wydawało mi się, że to jest to, czego szukam, ale przyznaję, rozczarowałam się.
Owszem, historia zawarta w książce jest dosyć banalna i w zasadzie tego chciałam - banalnej historyjki, bo na to miałam ochotę. A tym czasem natrafiłam na płytką miłość, gdzie dwoje ludzi przez chwilę świata poza sobą nie widzi, później pojawia się kobieta w ciąży, która niszczy ich szczęście. Następnie przez tydzień się do siebie nie odzywają, aż w końcu okazuje się (kreatywne to nie było), że kobieta jest w ciąży z bratem Vitto, a zaistniała sytuacja była wielkim nieporozumieniem. Koniec końców, Marina i Vitto godzą się i żyją długo i szczęśliwie.
To wszystko jeszcze nie jest takie złe, gdyby nie to, że fabuła jest przedstawiona w nieco nudny sposób.
Dla zasady starałam się czytać wszystko, nie omijając żadnych stron. Ale wytrzymałam w ten sposób tylko do połowy książki. W drugiej połowie opuszczałam kilkustronowe opisy przedpołudnia Mariny, tego jak wstaje, szczotkuje zęby, zastanawia się co ubrać i niemalże opisuje skład płatków śniadaniowych, które jadła kilka minut wcześniej. Od czasu kłótni z Vitto, Marina non stop zastanawia się co dalej, co ma robić, jak postępować, czy dzwonić, czy nie, czy się odezwać, czy czekać aż on to zrobi, czy w ogóle się jeszcze kiedyś odezwie, czy będą mieli szanse na szczęśliwe życie, czy to już koniec, czy jest jeszcze nadzieja, i tak w kółko...
Czytając w opisie o duchach latających tanimi samolotami i tajemniczych snach spodziewałam się czegoś unikalnego, niezwykłego, oryginalnego, a tym czasem okazało się, że jedynym nawiązaniem do tych ponadczasowych aspektów, był fakt, że głównym bohaterom śniły się w jednym czasie te same sny.

To jest tylko i wyłącznie moja subiektywna ocena, ale jeśli ktoś poszukuje właśnie prostej, przyjemnej wciągającej powieści, to zdecydowanie odradzam Białą wieżę, gdyż przy tej książce ja sama zmęczyłam się bardziej niż wypoczęłam. Chociaż przyznaję, były i ciekawe fragmenty, ale szczerze mówiąc zbyt wiele ich nie było.

Cóż, takie życie.
Nie do końca orientuję się, czy Ola Bocheńska napisała jeszcze jakąś książkę, ale nawet jeśli, to raczej po nią nie sięgnę.
________________

Pozdrawiam :)

6 listopada 2010

Seria Niefortunnych Zdarzeń - Lemony Snicket - książka dla dzieci czy dla dorosłych?


Seria:
1. Przykry początek
2. Gabinet gadów
3. Ogromne okno
4. Tartak tortur
5. Akademia antypatii
6. Winda widmo
7. Wredna wioska
8. Szkodliwy szpital
9. Krwiożerczy karnawał
10. Zjezdne zbocze
11. Groźna grota
12. Przedostatnia pułapka
13. Koniec końców

Moja recenzja:
Seria niefortunnych zdarzeń często klasyfikowana jest jako literatura dziecięca. "Niesamowity horror dla dzieci" - możemy przeczytać w wielu recenzjach. Owszem, książka opowiada o trójce dzieci, z których najstarsza Wioletka ma 14 lat, a najmłodsze Słoneczko dopiero uczy się mówić. Język jest prosty, aby dotrzeć do najmłodszych czytelników. Częste wtrącenia autora, jego tłumaczenia trudnych słów włączone w treść utworu pomagają im w zrozumieniu czytanego tekstu.
Rodzeństwo Baudelaire (Wioletkę, Klausa i Słoneczko) poznajemy w momencie, kiedy dowiadują się oni o pożarze ich wielkiego domu i śmierci rodziców.Wtedy ich dotychczasowe życie legnie w gruzach. Trafiają pod opiekę krewnego hrabiego Olafa, który traktuje je bardzo surowo i wciąż czyha na wielki majątek, który jest mu powierzony do czasu osiągnięcia pełnoletności przez Wioletkę. Z czasem, mimo jego oszustw, ludzie przekonują się o jego podłym charakterze. W kolejnych tomach hrabia Olaf posuwa się do coraz groźniejszych czynów. Kradnie, podszywa się, podpala i zabija. Nie szanuje życia innych ludzi.
Fabuła "Serii niefortunnych zdarzeń" ma też sens przenośny. Dzieci widzą w tej historii faktycznie horror, natomiast ludzie bardziej dojrzali, dorośli, z pewnością odkryją jej przekaz o życiu, jego sensie, a szczególnie brutalności. Przykład hrabiego Olafa, który przebiera się za różnych ludzi, wywołując tym samym niekiedy zabawne sytuacje, ilustruje złych ludzi, złodziei, morderców i krzywdzicieli. Z kolei sierotki Baudelaire symbolizują wojowników dobra, walczących o jego zwycięstwo nad złem.
Przez 13 tomów powieści przewija się wiele różnych wątków. Mnie osobiście najbardziej zaciekawił wątek trojaczków Bagiennych. Dwoje z nich początkowo uważa, że trzeci nie żyje, później jednak Quigley odnajduje się i jest szczęśliwy wracając do pozostałej dwójki rodzeństwa. Niestety w ostatnich tomach nie poznajemy już dalszych losów trojaczków, nad czym bardzo ubolewałam.
Narrator, Lemony Snicket, wciąż powtarza, że historia Wioletki, Klausa i Słoneczka nie skończy się szczęśliwie. Kiedy wydaje się, że wszystko już się zaczyna układać, że będzie już dobrze, to właśnie on pozbawia czytelnika nadziei na radosny finał wydarzeń.

Podsumowanie:
Jak więc skończy się historia? Ile osób niesłusznie zginie? Czy w końcu hrabia Olaf zostanie ukarany za swoje złe czyny? I kim jest tajemnicza Beatrycze?
Tego zdradzić nie mogę, ale z pewnością polecam tą książkę czytelnikom naprawdę każdego pokolenia, gdyż zmienia ona pogląd na świat, ukazuje to, czego na co dzień często nie dostrzegamy.
Ja przeczytałam tą serię około roku temu, a mimo to cieszę się, że poznałam tą historię, gdyż od samego początku mogłam spoglądać na nią z perspektywy dojrzalszego człowieka. Nie uważam, żeby był to czas stracony na banalną książkę dla dzieci, gdyż "Seria..." nią właśnie nie jest.
I jestem pewna, że jeszcze nie raz sięgnę po lekturę tej niezwykłej i fascynującej powieści.

                 

Zapraszam do odwiedzania i komentowania :)
Pozdrowienia

19 października 2010

Kroniki Jakuba Wędrowycza - Andrzej Pilipiuk



Opis z okładki:
Poszukiwany: Jakub Wędrowycz
Urodzony: ok. 1900 roku, gdzie – brak danych
Wykształcenie: najwyżej trzy klasy szkoły gminnej jeszcze za cara
Zamieszkały: Stary Majdan, gm. Wojsławice
Zawód: pasożyt społeczny
Każdego, kto zna miejsce jego pobytu wzywa się do zawiadomienia organów.

Moja recenzja:
Jak sama nazwa wskazuje akcja toczy się wokół niejakiego Jakuba Wędrowycza. Jest to bardzo specyficzna postać, która tak naprawdę nadaje charakter książce Andrzeja Pilipiuka. W zbiorze opowiadań dużą rolę odgrywają też koledzy Wędrowycza, którzy tak samo jak on są weteranami wojennymi. Ponieważ czas narodzin Jakuba przypada na 1990 rok, czyli początek XX wieku, w jego życiu dane mu było zmierzyć się z polską rzeczywistością PRL-u, a także sytuacją międzywojenną oraz odbudową państwa po obu wojnach.
Wojsławice, czyli główne miejsce akcji, są jednak wsią zapomnianą przez świat, gdzie cywilizacja miejska jeszcze nie dotarła. Nawet ksiądz, który przybył do parafii, został tam wysłany na skazanie.
Wracając do samej postaci Wędrowycza, poza śladami odciśniętymi na jego osobowości przez wojnę, czyli mową nieco wschodnią, pałaniem nienawiścią do Niemców, Jakub jest przede wszystkim zagorzałym zwolennikiem alkoholu w każdej postaci. W piwnicy, jak niemal każdy mieszkaniec Wojsławic, pędzi bimber oraz często udaje się do gospody, aby popić sobie w towarzystwie najlepszych przyjaciół.
Jakub, mimo nieco podeszłego wieku nadal wykonuje swój nieformalny zawód egzorcysty amatora i choć mało kto oficjalnie wierzy w jego zasługi, to nawet kościół korzysta z jego pomocy nie mogąc sobie poradzić z siłami zła.
Klimat, w jakim została napisana ta książka jest bardzo oryginalny. Jej pomysł jest świeży, nie powtarzają się motywy z innych fantastycznych książek. "Kroniki Jakuba Wędrowycza" są dowodem na to że współczesna, a w szczególności polska fantastyka, może być naprawdę wyśmienitym gatunkiem literackim, pod warunkiem, że podejdzie się do pracy nad powieścią w tak odpowiedzialny sposób, jak wykonał to Andrzej Pilipiuk. Przy tworzeniu zachował on jednak także lekkość pióra, a język, w którym książka jest napisana, jest na tyle prosty, aby dotrzeć do każdego.

Komu polecam?
Polecam wszystkim, którzy lubią dobry humor. Ta książka pozwala odkryć prawdziwą stronę polskiej fantastyki. Moja ocena to 8/10.

3 października 2010

Misja SZCZENIAK. Pozdrowienia z Bagdadu - ppłk Jay Kopelmann, Melinda Roth


Opis z okładki:
Misja SZCZENIAK to poruszająca opowieść ukazująca zmagania żołnierzy piechoty morskiej USA w Iraku. To autentyczna historia pisana przez uczestników tych wydarzeń, w której na tle przerażających walk z rebeliantami pojawia się wątek zupełnie z innego świata. Wśród okrucieństwa i przemocy nagle niezwykle ważna staje się batalia o ocalenie małej istoty - znalezionego w gruzach szczeniaka. Wielkie zaangażowanie żołnierzy i działanie wbrew wojskowym przepisom świadczą o ludzkiej wrażliwości autora w jego towarzyszy. Książka ta jest świadectwem, że nawet w najcięższych sytuacjach człowiek pozostaje człowiekiem i że najdrobniejszy akcent z innego świata może dać siłę i wiarę w przetrwanie. Szczeniak o imieniu Lava podarował je żołnierzom.

Moja recenzja:
Książkę tą przeczytałam do tej pory dwa razy. I mogę powiedzieć, że spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Owszem, historia jest bardzo wzruszająca. Ale uważam że na genialnym pomyśle trochę to przystanęło. Rozumiem, że dla żołnierza, który żyjąc w ciężkich warunkach w Iraku, napisanie książki jest nie lada wyzwaniem, ale miejscami książka była trochę nużąca.
Wydarzenia są napisane w formie listu do Melindy Roth, jednak zwroty do niej są tak rzadkie, że opowieść w zasadzie przyjmuje postać pamiętnika. Opisane wydarzenia dotyczą nie tylko losów ukrywanego szczeniaka o imieniu Lava, ale przedstawiają też realia świata wojny. Kto potrafił by tak dobrze przedstawić ten "inny świat" tak realnie, jak zrobił to pułkownik będący tam na służbie? Przejmujące opisy nalotów, ataków oraz bitew, wzruszające obrazy, które pozostają na długie chwile w umyśle pokazują jak bardzo nie doceniamy tego co daje nam życie.
Miłość jaką szczeniak obdarował żołnierzy rzuca nowe światło na to, jak wielką rolę w życiu człowieka pełnić może czworonożny przyjaciel. To on uczy nas radości i daje nam przyjaźń. Uczy wiary i odpowiedzialności. Przykład Lavy pokazuje, że nie należy myśleć wyłącznie o sobie, ale myśleć także o innych. Daje do zrozumienia, że każdy zasługuje na szansę.
Książka uczy życia oraz pokazuje że nie wszystko należy oceniać po pozorach.
Osobiście kupiłam tą książkę ze względu na moje zainteresowanie psami. Ogólnie podobała mi się, ale nie ujęła mnie tak jak przykładowo "Marley i ja". Moim zdaniem opisy starań o transport Lavy z Iraku (rozumiem tu wszelkiego rodzaju wizyty w urzędach, maile, telefony i starania o załatwianie paszportu dla psa - mnóstwo tego było...) można by zastąpić opisami spędzania czasu z psem, jego zachowań i opieki nad nim. Wtedy książka byłaby zdecydowanie ciekawsza. Ale powtarzam, że ogólnie jest dobra.
I na koniec dodam, że z opisów Lava wydaje się być naprawdę sympatycznym psiakiem:-)

Komu polecam?
Polecam głównie pasjonatom zwierząt (w kontekście fabularnym) a także ludziom interesującym się wojną. Kategoria wiekowa tutaj nie gra roli :)

18 września 2010

Kuzynki - Andrzej Pilipiuk




Opis z okładki:
Młoda kobieta niespodziewanie odkrywa tajemnicę rodzinną. Kuzynka jest niezwykle podobna do prababki, której portret wisi w muzeum. Zbieg okoliczności? Dlaczego kobieta wyglądająca na dwadzieścia lat ma tak bogate doświadczenie, a o carskiej rosji mówi jak o dniu wczorajszym? Czy tynktura długowieczności mistrza Sędziwoja jest tylko legendą?
Pojawia się młoda dziewczyna, nastolatka uciekająca od wojny na Bałkanach. Czy tylko? Czy zbieżność z podobizną na monecie bizantyjskiej jest przypadkowa? Dlaczego w Bośni znów odżyły legendy o wampirach?
Andrzej Pilipiuk w niezwykle frapującej powieści odwołuje się do mitów słowiańskich. Historyczne wątki niepostrzeżenie łączy wciągającą i ciekawą fabułą. Doskonała lekkość pióra.

Moja recenzja:
Książki tej nie wybrałam sobie sama według mojej ścisłej klasyfikacji ( :-) ) ale dostałam ją do ręki i już sama okładka mi się spodobała. Jest ona bardzo osobliwa. Portret przedstawionej kobiety wykonany w 'sepii' od razu zapowiedział jakieś tajemnicze historie. Jedna z głównych bohaterek, Kasia w ciekawy sposób odkrywa kim tak naprawdę jest jej kuzynka Stanisława. Łączy je przyjaźń i stare więzi rodzinne. Poznają Monikę, która okazuje się być równie tajemniczą osobą co Stanisława. Młode kobiety muszą ukrywać swoje sekrety (których tu nie zdradzę, bo wtedy nie byłoby przyjemności przy czytaniu tej książki), aby móc normalnie żyć w społeczeństwie.
Jako że książkę tą czytałam już ponad półtora roku temu, to nie do końca pamiętam, które wydarzenia miały miejsce w pierwszym tomie "Kuzynki", a które w następnych: "Księżniczka" i "Dziedziczki". Wiem i chętnie się podzielę moją opinią, że wszystkie tomy są ciekawie napisane.
Styl książki bardzo mi odpowiadał. Pomimo iż akcja toczy się we współczesnym Krakowie, wiele wydarzeń miało charakter starodawny.
Spośród trzech głównych bohaterek, które wszystkie są młode wiekiem (lecz nie wszystkie tak naprawdę mają tyle lat ile podają) najbardziej utożsamiałam się z Katarzyną, gdyż to ona była jedyną z kuzynek, która żyła we współczesnych sobie czasach, nie znając żadnych postaci z legend, do czasu, aż nie spotkała Stanisławy. Po tym także było mi najłatwiej postawić się w jej sytuacji.
Wszystkie trzy kuzynki (fakt faktem, że Monika nie była spokrewniona z Kasią ani Stasią) wydały mi się bardzo sympatyczne.
Kiedy przeczytałam "Kuzynki" natychmiast wzięłam do ręki "Księżniczkę", a zaraz po tym "Dziedziczki". Przeczytałam je jednym tchem. Chodziłam z tymi książkami wszędzie. Czytałam w autobusie, a nawet na przystanku, jadłam obiad z książką na stole (co zdarza mi się naprawdę rzadko), i rezygnowałam z wielu rzeczy, które robiłam na co dzień, aby tylko móc dowiedzieć się jak się dalej potoczyły losy moich ulubionych bohaterek.

Komu polecam?
Polecam przede wszystkim młodym czytelnikom. Książka naprawdę jest wciągająca i niesamowicie ciekawa. Przeczytajcie i przekonajcie się! ;-) 

1 września 2010

Sen - Lisa McMann


Opis z okładki:
Mroczny paranormalny dar i miłość dwojga nastolatków w pierwszej powieści bestsellerowej lirycznej i wywołującej dreszcz grozy trylogii.
Siedemnastoletnia Janie widzi cudze sny. Wciągana w nie wbrew własnej woli, staje się przymusowym świadkiem rozgrywających się w nich wydarzeń.
Pewnego dnia do klasy przychodzi nowy chłopak... który potrafi kontrolować sny. Ale nawet on może okazać się bezradny, gdy Janie trafi w środek koszmaru. Po raz pierwszy jest kimś więcej niż obserwatorką czyichś makabrycznych fantazji. Jest ich uczestniczką...

Moja recenzja:
Książka należy poniekąd do nigdzie niesprecyzowanej, ale nieoficjalnie istniejącej serii książek o wampirach. Jednak nie ma w niej jakiegokolwiek wątku wampirycznego. Główna bohaterka, posiada zdolność podglądania ludzkich snów. Brzmi to może nieco fantastycznie, ale tak naprawdę cała akcja jest opisana w bardzo realny sposób. Zarówno Janie, jak i Cabel sprawiają wrażenie bardzo sympatycznych. Od razu polubiłam tych bohaterów. Oboje wykorzystują swoje dary w dobrych celach. Dlatego są pozytywnymi postaciami.
Ponieważ większość książek jest pisana w czasie przeszłym, początkowo trudno było mi się przyzwyczaić do czasu teraźniejszego. Jednak po krótkim czasie tak wbiłam się w rytm, że całkowicie o tym zapomniałam. Aż później nie mogłam się z powrotem przestawić na czas przeszły.
Książka jest bardzo ciekawa, wartko płynie akcja. Aż żałuję, że tak szybko się skończyła. Na szczęście są jeszcze kolejne tomy:)

Komu polecam?
"Sen" polecam głównie młodzieży, gdyż jest to powieść o nastolatkach, napisana w młodzieżowym stylu. Nie tylko dla fanów sagi "Zmierzchu" i tym podobnych książek, gdyż zawiera zupełnie inne wątki niż "Zmierzch". Mnie się bardzo podobała, dlatego gorąco polecam!

29 sierpnia 2010

Marley i Ja - John Grogan




Opis z okładki:
Marley, żółty labrador jest nieznośnym, rozbrykanym, krnąbrnym potworem. Wyleciał ze szkoły tresury za brak postępów. Demoluje dom i wyrywa ozdobne rośliny w ogródku, uwielbia pić wodę z miski klozetowej. A jednocześnie jest wiernym i niezawodnym przyjacielem, kochanym stworzeniem, które uczy swoich właścicieli, jak cieszyć się ulotnymi chwilami i co jest na prawdę ważne.

Moja recenzja:
Książka Johna Grogana bardzo mi się podobała. Opisuje ona wydarzenia z życia autora ze szczególnym uwydatnieniem wątku Marleya. John postanowił kupić psa swojej żonie Jenny, aby sprawdzić, czy jest ona odpowiedzialna na tyle, żeby opiekować się dzieckiem. Jednak mały, słodki szczeniaczek, którego wybrali w hodowli, okazał się istnym potworem, którego jest naprawdę trudno okiełznać. Nie przeszkadza to jednak bohaterom w tym, aby traktować go jako członka rodziny.
Według mnie bohaterowie są sympatycznymi ludźmi. Podoba mi się styl pisania autora, ponieważ (ze względu na pierwszoosobową narrację) łatwo wczuć się w jego rolę i z jego punktu widzenia oceniać sytuację. Książka opisuje wydarzenia dziejące się tak naprawdę dzień po dniu, a akcja trwa przez całe życie Marley'a aż do jego śmierci.
Ze względu na to ostatnie można oceniać, że zakończenie jest smutne, ale dzięki temu książka skłania do refleksji na temat życia i śmierci. Pokazuje, że nic nie jest wieczne. Bohaterowie, dzięki Marley'owi odkryli szczęście, nauczyli cieszyć się ze zwykłych rzeczy, a także poświęcali dzięki niemu więcej czasu budowaniu rodziny, wyciągając się na dłużej z wiru pracy i kariery zawodowej.

Komu polecam?
Przede wszystkim miłośnikom psów, gdyż książka przedstawia różne zachowania i sposoby radzenia sobie w różnych sytuacjach. Prócz tego znów tak naprawdę polecam ludziom na niemal każdym etapie życia, od młodzieży do osób starszych.

28 sierpnia 2010

Szyfr Szekspira - Jennifer Lee Carrell


Opis z okładki:
Katharine Stanley, znawczyni twórczości Szekspira, przyjmuje propozycję wyreżyserowania Hamleta w słynnym teatrze Globe w Londynie. Podczas próby odwiedza ją profesor szekspirologii z Uniwersytetu Harvarda, Rosalind Howard. Tajemnicze pudełeczko, jakie jej przekazuje, ma być wskazówką, która pomoże rozwiązać zagadkę wszech czasów. Nie zdradza nic więcej, gdyż tego samego dnia zostaje zamordowana. Wkrótce giną kolejne osoby. A morderstwa dokonywane są zawsze na wzór najkrwawszych ze sztuk Szekspira...

Moja recenzja:
Fabuła książki jest bardzo ciekawa. Tajemnica dotycząca jednej ze sztuk Szekspira, schowana jest na końcu drogi, która prowadzi od zagadki do zagadki i od morderstwa do morderstwa. Akcja jest wartka. Występują częste, acz niespodziewane zwroty akcji, które zaskoczyły nawet mnie (choć od początku, niestety, wiedziałam "Kto zabija?"). Wątek poszukiwań zaginionej sztuki pisarza wszech czasów, odkrywania jego prawdziwej tożsamości oraz wiecznej ucieczki przed mordercą jest poprzeplatany z "interludium", w których opisane są wydarzenia z życia Szekspira.
Cała powieść składa się z pięciu aktów, które są jednak czymś w rodzaju nadrozdziałów. Akty są podzielone na rozdziały i po każdym akcie występuje kilkustronowe interludium.
Wątek Kate i jej wspólnika Bena łączy elementy humorystyczne oraz elementy grozy.

Komu polecam?
Czytelnikom w różnym wieku, zarówno młodzieży jak i dorosłym oraz starszym ludziom, lubiącym przygody, tajemnice, spiski, intrygi i wielkie odkrycia, które mogą obrócić o sto osiemdziesiąt stopni spojrzenie na świat wielu naukowcom. Polecam też miłośnikom twórczości Szekspira, ale także tym, którzy o Szekspirze nie mają jeszcze własnego zdania.

26 sierpnia 2010

Początek...

Witajcie!
Jako że blog dopiero powstał, na razie pragnę serdecznie powitać wszystkich czytelników.
W kolejnych postach będę pisała o książkach, które przeczytam.
Do tej pory przeczytałam już wiele książek, ale pierwszy post na ten temat pojawi się jak przeczytam "Szyfr Szekspira" Jennifer Lee Carrell.
Pozdrawiam i życzę miłego czytania bloga.
Do usłyszenia :-)