13 listopada 2010

Biała wieża - Ola Bocheńska




Opis z okładki:
Młoda lekarka, Marina Błajet, choć świetnie radzi sobie z ratowaniem życia innych ludzi, nie bardzo wie, co zrobić ze swoim własnym. Wszystko się jednak zmienia, gdy spotyka malarza Vitto Morgensena, który twierdzi, że odwiedzała go w snach, nim spotkali się na jawie. Sprawa wydaje się przesądzona, bohaterowie skazani na romantyczne uczucie, ale stara prawda, że nic nie jest takie, jakim się wydaje, sprawdza się i w tej historii. Czy szalona miłość to w ogóle miłość? Kto kłamie i czy może lepiej nie wiedzieć, skoro nie zawsze można ufać temu, co widzą nasze własne oczy? Pełna humoru i autoironii opowieść o niezwykłym uczuciu dwojga ludzi, którzy muszą uwierzyć, że duchy, by podróżować, nie potrzebują tanich linii lotniczych, a wymiar umownie zwany rzeczywistym i świat snu są sobie bliższe, niż nam się wydaje.


Moja recenzja:

A więc dzisiejsza recenzja będzie raczej krótka, bo szczerze przyznaję, że nie ma co za wiele pisać o "Białej wieży".
Kiedy w zeszłym tygodniu udałam się do biblioteki na łowy, wypożyczyłam kilka sensacji, kryminałów... i myślałam jeszcze o jakiejś lekkiej, przyjemnej książce. Chodziłam po tej bibliotece i chodziłam, aż natrafiłam na tę właśnie pozycję. Z opisu wydawało mi się, że to jest to, czego szukam, ale przyznaję, rozczarowałam się.
Owszem, historia zawarta w książce jest dosyć banalna i w zasadzie tego chciałam - banalnej historyjki, bo na to miałam ochotę. A tym czasem natrafiłam na płytką miłość, gdzie dwoje ludzi przez chwilę świata poza sobą nie widzi, później pojawia się kobieta w ciąży, która niszczy ich szczęście. Następnie przez tydzień się do siebie nie odzywają, aż w końcu okazuje się (kreatywne to nie było), że kobieta jest w ciąży z bratem Vitto, a zaistniała sytuacja była wielkim nieporozumieniem. Koniec końców, Marina i Vitto godzą się i żyją długo i szczęśliwie.
To wszystko jeszcze nie jest takie złe, gdyby nie to, że fabuła jest przedstawiona w nieco nudny sposób.
Dla zasady starałam się czytać wszystko, nie omijając żadnych stron. Ale wytrzymałam w ten sposób tylko do połowy książki. W drugiej połowie opuszczałam kilkustronowe opisy przedpołudnia Mariny, tego jak wstaje, szczotkuje zęby, zastanawia się co ubrać i niemalże opisuje skład płatków śniadaniowych, które jadła kilka minut wcześniej. Od czasu kłótni z Vitto, Marina non stop zastanawia się co dalej, co ma robić, jak postępować, czy dzwonić, czy nie, czy się odezwać, czy czekać aż on to zrobi, czy w ogóle się jeszcze kiedyś odezwie, czy będą mieli szanse na szczęśliwe życie, czy to już koniec, czy jest jeszcze nadzieja, i tak w kółko...
Czytając w opisie o duchach latających tanimi samolotami i tajemniczych snach spodziewałam się czegoś unikalnego, niezwykłego, oryginalnego, a tym czasem okazało się, że jedynym nawiązaniem do tych ponadczasowych aspektów, był fakt, że głównym bohaterom śniły się w jednym czasie te same sny.

To jest tylko i wyłącznie moja subiektywna ocena, ale jeśli ktoś poszukuje właśnie prostej, przyjemnej wciągającej powieści, to zdecydowanie odradzam Białą wieżę, gdyż przy tej książce ja sama zmęczyłam się bardziej niż wypoczęłam. Chociaż przyznaję, były i ciekawe fragmenty, ale szczerze mówiąc zbyt wiele ich nie było.

Cóż, takie życie.
Nie do końca orientuję się, czy Ola Bocheńska napisała jeszcze jakąś książkę, ale nawet jeśli, to raczej po nią nie sięgnę.
________________

Pozdrawiam :)

17 komentarzy:

  1. No oczywiście nie każdy polski autor nadaje się do przełamania uprzedzeń ale z drugiej strony nie należy odrzucąc tych kilku, całkiem wartościowych z powodu banalności ich twórczości.. Owszem nie jest to łatwie, jednak możliwe ;)

    A do tej książki z pewnością nie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja polskich autorów lubię, rzecz jasna nie wszystkich ;) Do tej książki nie zajrzę ;)
    PS. Nie informuj mnie o nowych notkach. Ja na blogi zaglądam codziennie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie przeczytam tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam szacunek do polskich autorów, jednak po powieść nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mam ochotę na książkę z wiadomym zakończeniem sięgam po Jane Austen ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Choć mam swoich ulubieńców Polskich pisarzy, tej pozycji z pewnością nie przeczytam ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej nie przeczytam. Nie wygląda na ciekawą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka wyszła świetnie choć ksiązka jest nie dla mnie i z pewnością po nią nie sięgnę Zapraszam na nową notke http://kochane-ksiazki.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za książkami polskich pisarzy i po tą też oczywiście nie sięgnę. Pozdrawiam! ;)
    ksiazkowa-kraina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, kiedy np mało się czyta, takie książki wchłania się bez bólu, człowiek przeczyta, zapomni, ale jak mówie- nie boli. Gorzej, jak się czyta nałogowo i mnóstwo- wtedy już nie da się przebrnąć przez banalne, powielane historie. No bo ileż można?:)

    http://lotta-kronika-pachnacych-kartek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię takich książek, a i do polskich autorów ciężko mi się przekonać. Więc raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest chyba książka z serii "do torebki" czy jakoś tak, prawda ? Moja mama czytała z tej serii kilka książek i ja też się skusiłam na jedną, ale była taka przewidywalna ... doczytałam do końca, bo cały czas myślałam, że może będzie coś ciekawego, ale się przeliczyłam. Ona spotyka jego, oczywiście załącza się big love od pierwszego wejrzenia, ale nie mogą być razem bo coś tam, nie odzywają się do siebie, ale na koniec wszystko się wyjaśnia i żyli długo i szczęśliwie :P

    Pozdrawiam i jeszcze raz polecam "Bez mojej zgody" ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ważna wiadomość w końcu postanowiłam przenieść się na blog spot oto nowy link http://kochane-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Daruję sobie oczywiście. Szkoda czasu, jest tyle innych...

    OdpowiedzUsuń
  15. ogólnie lubię polskich autorów, nawet mogę śmiało rzec, że bardzo. jednak ta książka kompletnie mnie nie przekonuje, więc po nią nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj widzę, że wszystkich zniechęciłam do tej książki;D. Może komuś się jednak spodoba...?
    Chociaż nie..., raczej chyba jednak nie...
    ;))

    OdpowiedzUsuń